Eucharystia - Dar niedoceniany
Jedną z najbardziej znanych i niezwykłych kobiet ostatniego stulecia, dziś już kandydatką na ołtarze, jest Marta Robin, Francuzka, od
młodości sparaliżowana i "przykuta" do łóżka. Podobnie jak św. Ojciec Pio, przez blisko pół wieku nosiła ona stygmaty Męki Pańskiej. Spośród wielu
darów, jakie od Boga otrzymała, najwięcej kontrowersji i niedowierzania po dziś dzień wzbudza ten, że utrzymywało ją przy życiu przyjmowanie Komunii
Świętej - zazwyczaj raz, a tylko sporadycznie dwa razy w tygodniu, przez bez mała 50 lat. Choroba uniemożliwiała jej bowiem przyjmowanie jakichkolwiek
pokarmów, także płynnych. Stwiedzano u niej również całkowitą bezsenność. Postulator w procesie beatyfikacyjnym Marty Robin, o. Bernard Peyrous,
wyraził się: Cóż za niezwykłym istnieniem była egzystencja tej kobiety (...)! Marta Robin była jednym z wielkich umysłów i bez wątpienia jedną z wielkich dusz
tego wieku.*
Niezwykły fenomen Marty Robin wnosi coś nowego w spojrzeniu na Eucharystię. Powinien być on znakiem dla wszystkich chorych.
Dr Assailly, psychiatra i przyjaciel Marty, w swoich przemyśleniach na ten temat pisze: To z Ducha Świętego poczęła Panna Maryja, ale jeśli Jezus daje nam
swe Ciało w Eucharystii, czyż nie czyni tego po to, by móc ożywiać nasze ciała i wspierać je w rozwoju naszego ducha? Przypadek Marty Robin i tak wielu
innych mistyków, którzy również nie mogli obejść się bez Eucharystii, nie jest nam może dany po to, byśmy uzmysłowili sobie tę prawdę? Nie ulega wątpliwości,
że Eucharystia jest bardziej pokarmem dla duszy niźli dla ciała, ale skoro jesteśmy wcieleni, skoro otrzymujemy Chrystusa wcielonego, czyż mamy prawo
wykluczać działanie Eucharystii również na nasze ciała?* Choć, rzecz jasna, nie można naśladować mistyka w tym, co jest obdarowaniem przez Boga, samą
łaską, to jednak trzeba chcieć naśladować go w miłości. Znaczy to, że Eucharystii należy pragnąć, trzeba żyć z "płonącym sercem" - kochać i dziękować
za największy z cudów. Eucharystia znaczy właśnie - dziękczynienie...
Wielkim apostołem Eucharystii był św. Pius X - papież, któremu Kosciół zawdzięcza dekret o częstym i wczesnym (gdy chodzi o dzieci)
przyjmowaniu Komunii św. Ta decyzja papieża Piusa X utorowała drogę dalszym ułatwieniom, znacznie zwiększającym możliwość przystępowania do
Komunii Świętej - także chorym w ich domach. Czy jednak idą one u nas w parze z dyspozycją serca?
Święta s. Faustyna Kowalska na rok przed śmiercią zapisała w "Dzienniczku" znamienne słowa: Wszystko, co we mnie dobrego jest - sprawiła to Komunia
Święta. Jej wszystko zawdzięczam (Dz. 1392). Prawie w tym samym czasie Pan Jezus odkrył przed nią tajemnicę swego Serca - jeszcze jedną bolesną
tajemnicę do rozważania dla nas. Pod datą 19.11.1937r. s.Faustyna zapisała słowa Pana Jezusa: Pragnę jednoczyć się z duszami ludzkimi; rozkoszą moją
jest łączyć się z duszami. Wiedz o tym córko moja, kiedy przychodzę w Komunii Świętej do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać
duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na mnie, pozostawiają mnie samego, a zajmują się czym innym. O jak mi smutno, że dusze nie poznały Miłości.
Obchodzą się ze mną jak z czymś martwym (Dz. 1385).
Czy można pozostać obojętnym na te słowa i zamykać drzwi przed Gościem, kiedy On, Jezus, pragnie przychodzić do nas, by być "Bogiem z nami"?
*Alain Assailly, "Marta Robin, świadectwo psychiatry", Wyd. Misjonarzy Klaretynów, Warszawa 2001
© Maria Chełmińska, styczeń 2005r.
|